Dokładnie
tydzień temu odbył się XIII Baikal Ice Marathon, czyli bieg po zamarzniętym
jeziorze Bajkał na dalekiej Syberii. Zwycięzcą tej edycji i rekordzistą trasy
został nasz rodak – Bartek Mazerski (2:53)!!! Jest to jezioro o największej
zawartości czystej, słodkiej wody na świecie, stanowiące 20% światowych
zasobów. 80% żyjących w niej roślin i zwierząt stanowią endemity, czyli
„stworzenia” nie występujące nigdzie indziej. Nie każdy wie, że można się tam pobawić
w Jezusa stąpającego po wodzie. Ci, którzy wiedzą, bardzo często mają ten bieg
na swoim „Bucket List”, czyli liście rzeczy do zrobienia przed śmiercią. Skoro
jest to marzenie/cel wielu, wiele jest też niedomówień i mitów które narosły
wokół tego wydarzenia. W ostatnim czasie byłem zasypywany wieloma pytaniami,
domysłami, zasłyszanymi plotkami na temat Baikal Ice Marathonu, postaram się
pokrótce opowiedzieć „z czym to się je” i pokazać, że jak to zazwyczaj bywa…
WYSTARCZY CHCIEĆ!
Lata temu, jeszcze w poprzedniej dekadzie, kiedy stawiałem swoje pierwsze
biegowe kroki, będąc na etapie ciągłego zbierania informacji, zadawania pytań i
niekończącej się pogoni za wiedzą, poznałem wyjątkową osobę. Było to w czasie,
kiedy fejsbuk dopiero w kraju nad Wisłą raczkował, a Ona była prawdziwą ostoją
i drogowskazem w tym nowym dla mnie świecie. Agnieszka (https://twojezwyciestwo.wordpress.com)
mająca bardzo wiele wspólnego ze wszystkim co się przez lata działo w katowickim
świecie biegaczy, skierowała moje myślenie w stronę Baikal Ice Marathonu bodaj
trzykrotnie. W owym czasie, nie było jeszcze czegoś takiego jak Night Runners,
czy inne wyrastające w każdej dzielnicy kluby biegowe. Ciężko było o
znalezienie motywacji i kogoś, kto umiejętnie pokaże „jak żyć” w biegowej
rzeczywistości, więc treningi, które prowadziła i teksty które pisała traktowałem
z uwagą. Na przestrzeni ładnych kilku lat zdarzyło mi się przeczytać
Agnieszkowe, biegowe dossier (w wywiadach dla biegowych czasopism, czy w
opisach jej sylwetki jako pacemakera itp.), w którym za każdym razem jako jedno
ze swoich marzeń do zrealizowania wymieniała właśnie Baikal Ice Marathon. Przez
kilka lat, kiełkowało więc we mnie to „skradzione” marzenie Agnieszki, zamiecione
pod szafę i sklasyfikowane jako bardzo nierealne. W pewnym momencie, przyszła
pora na weryfikację, czy marzenie jest marzeniem, czy tylko mrzonką, z którą
mogę się tułać aż do śmierci. Jak to zwykle bywa, okazało się, że nie taki
diabeł straszny, a marzenia są po to by je spełniać i zwalniać miejsce na
kolejne!
Czym jest Baikal Ice Marathon?
Prościej byłoby zapytać, czym
Bajkal Ice Marathon nie jest. Na pewno nie jest zwykłym maratonem, który może
pokonać każdy „niedzielny” biegacz. Jest to bieg, który wymaga przede wszystkim
pokory i solidnego przygotowania, przede wszystkim sprzętowego. Nie zawadzi
też, gdy potraficie biegać maratony w przyzwoitym czasie i bez przechodzenia do
marszu. Aby biec 42 kilometry po lodzie, w srogim mrozie, w miejscu gdzie
sklasyfikowano około 30 rodzajów różnych wiatrów, trzeba mieć naprawdę
odpowiedzialne podejście. Warto więc poświęcić trochę czasu w czasie naszej,
polskiej zimy i cierpliwie testować różne warianty ubioru kiedy jest u nas
najzimniej. To spore wyzwanie, aby ubrać się jednocześnie wygodnie i
bezpiecznie. Znaleźć ten balans między marznięciem, a przepoceniem. No i
buty…buty z kolcami to podstawa, nawet jeśli tafla lodu będzie przysypana
śniegiem, znajdzie się sporo miejsc, gdzie bez najlepszej przyczepności,
możecie „wyrżnąć orła” J
Jak to się robi?
Aby mieć szansę zmierzenia się z
najprawdziwszą, syberyjską zimą, trzeba się pobawić w logistyka i dobrze
rozplanować cały proces, który wygląda mniej więcej tak:
- Niezależnie, czy planujecie wystartować na 42 czy 21 kilometrów (też jest taka możliwość), powinniście mieć udokumentowane starty w których potraficie przebiec maraton poniżej 4,5 godziny (lub półmaraton w 3 godziny). Należy bezpośredni link do pliku z wynikami danego biegu w którym to osiągnęliście przesłać w formularzu zgłoszeniowym. Wynik nie może mieć więcej niż 3 lata.
- Niezależnie, czy planujecie wystartować na 42 czy 21 kilometrów (też jest taka możliwość), powinniście mieć udokumentowane starty w których potraficie przebiec maraton poniżej 4,5 godziny (lub półmaraton w 3 godziny). Należy bezpośredni link do pliku z wynikami danego biegu w którym to osiągnęliście przesłać w formularzu zgłoszeniowym. Wynik nie może mieć więcej niż 3 lata.
- Po
około 10 dniach otrzymujecie odpowiedź zwrotną, czy spełniacie wymagania i
załapaliście się na listę. W połowie października organizator przesyła Wam dane
do przelewu wpisowego, które trzeba uiścić za udział w zawodach. 560 euro to
koszt startu w maratonie, dwóch noclegów w wysokiej klasy hotelach, śniadań i
obiadokolacji, transferów z lotniska w Irkucku i z powrotem, obsługi biegu,
transferu bagaży itp. Itd. Można sobie nawet zwiedzić muzeum Bajkału i
pojeździć poduszkowcem (!). Jeśli ktoś ma ochotę, może za prawie 1300 euro
wykupić sobie 6 dniowy obóz adaptacyjny, który rozpoczyna się trochę wcześniej.
Taki obóz to również „furtka” dla tych, którzy nie mają na swoim koncie
przebiegniętego maratonu w czasie 4,5h. Pewną trudność może sprawić wykonanie
przelewu, bo trzeba posłać euro na konto w rosyjskim banku, przez bank
pośredniczący w Niemczech. Nie w każdym banku wiedzą „o co kaman” i czasem
trzeba się nagadać z różnymi konsultantami, którzy będą Was odsyłać dalej, aż
trafi się ktoś ogarnięty kto Wam pomoże. Ja się namęczyłem dwa dni nim udało mi
się uzyskać kompetentną odpowiedź w moim żółtym banku ;)
- Właśnie wydaliście około 2400zł, czyli kwotę którą w przeliczeniu na paczkę papierosów dziennie można uzbierać w około 170 dni, czyli powiedzmy pół roku. Drugim krokiem będzie wynalezienie sposobu na dotarcie do miejsca przeznaczenia (Irkucka) oddalonego o jakieś 7 tysiecy kilometrów od Polski. Bardzo dużo osób wybrało opcję dotarcia na miejsce samolotem i powrotu koleją transsyberyjską. Jeżeli macie na tyle wolnego czasu, żeby wracać pociągiem przez 5,5 dnia do Moskwy, a potem jeszcze jakoś do domu, to szczerze polecam taką opcję. Sam odbyłem taką podróż w dwie strony w 2012 roku i jest to coś, co każdy powinien przeżyć! Jeśli macie kogoś znajomego w Rosji, najlepiej w Moskwie, to w bardzo przystępnej cenie (około 600zł) będziecie mogli nabyć taki bilet kolejowy na 45 dni przed odjazdem pociągu. Potem w zależności gdzie mieszkacie opcje są różne, można np. następnym pociągiem pojechać do Lwowa i do Polski. Natomiast jeśli szkoda Wam czasu i zależy Wam na wygodzie, to zdecydowanie polecam zakup biletów lotniczych z Kaliningradu. Tak, tak, to właśnie ten śmieszny mały kawałek ziemi u góry mapy Polski, zwany Obwodem Kaliningradzkim i będący Rosją. A skoro jest Rosją, to znaczy, że loty krajowe są dużo tańsze niż te międzynarodowe. Różnica w cenie wynosi około 100% między lotem z Kaliningradu, a lotem z Warszawy. Nam udało się złapać lot w dwie strony za niecałe 1300zł. Widząc tę oszczędność, nie boli nawet fakt, że trzeba przejechać kawał drogi przez Polskę samochodem, by dojechać na lotnisko. Jeśli jesteście z północnego „kawałka mapy” to macie trochę łatwiej. Ale my spokojnie daliśmy rade jadąc z Katowic. Koszt parkingu przy lotnisku wynosi 20zł za dobę, więc da się przeżyć.
- Właśnie wydaliście około 2400zł, czyli kwotę którą w przeliczeniu na paczkę papierosów dziennie można uzbierać w około 170 dni, czyli powiedzmy pół roku. Drugim krokiem będzie wynalezienie sposobu na dotarcie do miejsca przeznaczenia (Irkucka) oddalonego o jakieś 7 tysiecy kilometrów od Polski. Bardzo dużo osób wybrało opcję dotarcia na miejsce samolotem i powrotu koleją transsyberyjską. Jeżeli macie na tyle wolnego czasu, żeby wracać pociągiem przez 5,5 dnia do Moskwy, a potem jeszcze jakoś do domu, to szczerze polecam taką opcję. Sam odbyłem taką podróż w dwie strony w 2012 roku i jest to coś, co każdy powinien przeżyć! Jeśli macie kogoś znajomego w Rosji, najlepiej w Moskwie, to w bardzo przystępnej cenie (około 600zł) będziecie mogli nabyć taki bilet kolejowy na 45 dni przed odjazdem pociągu. Potem w zależności gdzie mieszkacie opcje są różne, można np. następnym pociągiem pojechać do Lwowa i do Polski. Natomiast jeśli szkoda Wam czasu i zależy Wam na wygodzie, to zdecydowanie polecam zakup biletów lotniczych z Kaliningradu. Tak, tak, to właśnie ten śmieszny mały kawałek ziemi u góry mapy Polski, zwany Obwodem Kaliningradzkim i będący Rosją. A skoro jest Rosją, to znaczy, że loty krajowe są dużo tańsze niż te międzynarodowe. Różnica w cenie wynosi około 100% między lotem z Kaliningradu, a lotem z Warszawy. Nam udało się złapać lot w dwie strony za niecałe 1300zł. Widząc tę oszczędność, nie boli nawet fakt, że trzeba przejechać kawał drogi przez Polskę samochodem, by dojechać na lotnisko. Jeśli jesteście z północnego „kawałka mapy” to macie trochę łatwiej. Ale my spokojnie daliśmy rade jadąc z Katowic. Koszt parkingu przy lotnisku wynosi 20zł za dobę, więc da się przeżyć.
- Jeśli
kupiliście już bilety, to trzeba jeszcze pomyśleć o wizie rosyjskiej która kosztuje
153 złote i jej wyrobienie trwa około 7-10 dni. Jeśli macie chwilę, żeby
podjechać do najbliższego konsulatu/ambasady Rosji, to szczerze polecam tę
opcję. Jeśli nie macie takiego w pobliżu, to koszty mogą wzrosnąć nawet do
400zł licząc pośredników. Jeśli jednak nie chcecie przepłacać i znacie rosyjski
(lub kogoś kto zna rosyjski) to polecam umówić się przez stronę ambasady na
osobistą wizytę u konsula. Nie dajcie się naciągać na żadne Rosyjskie Centra
Wizowe itp. , bo jest to zwykłe wyciąganie kasy od naiwniaków. Organizator
maratonu przygotuje Wam specjalny dokument (voucher) który należy przedłożyć w
konsulacie, jako dowód na to, że nie planujecie podnosić ręki na „Matkę Rosję”
;)
- W zasadzie tutaj należałoby podsumować koszty całej
eskapady. 1300 samolot+ 2400 opłata dla organizatora + 153 wiza + 1000zł
paliwo/parkingi/kieszonkowe na pobyt/pamiątki
= 3853 złote. Kwota do uzbierania w 346 dni przy
wrzucaniu do skarbonki 14zł dziennie. To chyba nie tak źle jak za spełnione
marzenie? I to jakie marzenie! ;)
- Może
się jednak zdarzyć tak, że będą Wam potrzebne specjalne elementy ubioru, jeśli
prognozy na dzień zawodów będą niesprzyjające. Organizator biegu wysyła
regularnie newsletter ze zdjęciami i postępami „zamarzania” jeziora oraz
przygotowań organizacyjnych. Można się wiele dowiedzieć o przyrodzie tam
występującej, grubości lodu, pokrywie śniegu itp. Itd. Są też odpowiednie
zalecenia co do naszego wyposażenia. Najważniejsze będą kolce lub buty z już
wbudowanymi kolcami (polecam Icebugi lub Salomony), a także wiatroszczelna
kurtka jako zewnetrzna warstwa. Pozostałe elementy mogą się bardzo różnić. My
mieliśmy wyjątkowo dobrą, słoneczną pogodę (-8 stopni Celsjusza) i lód
przykryty śniegiem, ale rok wcześniej było -24 stopnie, padający śnieg i
wiejący wiatr. Wtedy niezbędne mogą okazać się np. specjalne plastry osłaniające
twarz od mrozu, podwójne rękawiczki, czy gogle narciarskie. Generalnie jednak,
90% sprzętu każdy biegający trochę dłużej osobnik, powinien posiadać (!) Warto
wziąć pod uwagę bieg z niewielkim plecakiem, w którym schowamy sobie zapasową
czapkę, komin, czy inne elementy, które będziemy chcieli przebrać na trasie,
jeśli za bardzo się spocimy.
Dlaczego warto to zrobić?
Jeśli nie przekonują Was
przepiękne zdjęcia i filmy z tego wydarzenia, to postaram się jakoś ubrać w
słowa, to co tak naprawdę jest nieopisane :)
1.Jest
mało miejsc, w których można poczuć tak wspaniałą siłę przyrody, gdzie jest się
tylko drobinką w morzu przestrzeni i pustki.
2. Dostajecie
naprawdę sporo czasu dla siebie, możecie się poczuć jak Marek Kamiński
zmierzający na Biegun.
3. Możecie
poczuć jak to jest biec po wodzie, nie będąc Jezusem. (patrz endomondo)
4. Można postawić stopę w miejscach w których nikt jej wcześniej nie postawił, wszak co roku jest to nowy kawałek lądu (lodu), który wraz z ociepleniem znika.
5. Można przełamać wiele spośród wydumanych, niekorzystnych stereotypów na temat Rosjan. To są naprawdę ludzie tacy sami jak my, z tymi samymi radościami i problemami dnia codziennego. Zobaczyć, że nie ma problemów nie do rozwiązania, a Rosja jest naprawdę fajnym i urokliwym krajem.
6. Możecie cofnąć się w czasie – tak, Syberia, czy Obwód Kaliningradzki są rzeczywiście miejscami, które wyglądają jakby czas o nich zapomniał. Wiele z nich niemal identycznie wyglądało kilkadziesiąt lat temu. Ilość nieskomercjalizowanej przestrzeni jest imponująca.
7. Można podłapać rosyjski akcent – bardzo szybko złapiecie się na tym, że starając się „łapać” rosyjskie zwroty Wasze wypowiedzi stają się jakby bardziej przeciągłe ;)
8. Można napić się najczystszej wody na świecie i pooddychać prawdziwie syberyjskim powietrzem :)
9. Zobaczycie, że nie jest trudno opalić się w środku mroźnej zimy.
10.Nauczycie się żyć bez windy, zegarka i sprawnie działającego odpływu we wszelkich urządzeniach sanitarnych ;)
11. Można się bezkarnie wysikać na środku jeziora i nikt tego nie zobaczy J
12. Można spotkać polskich Sybiraków na mecie i zawrzeć wiele wspaniałych znajomości.
13.Można poczuć się niczym Wojciech Fortuna w swoim archaicznym trykocie z numerem startowym. Podobny dostaje każdy uczestnik.
14.Niestety, 3 kilometry przed metą zmarł młody, 35-letni Rosjanin z Moskwy. Wedle posiadanych przeze mnie informacji, przed zawodami dopadła go jakaś choroba, cierpiał na biegunkę i był odwodniony. Pobiegł na własną odpowiedzialność. Ambicję przypłacił życiem. Patrząc na tabelę wyników i napis DNF/RIP obok jego nazwiska, człowiek nabiera jeszcze większej pokory i respektu, szanując każdy ukończony w zdrowiu bieg.
4. Można postawić stopę w miejscach w których nikt jej wcześniej nie postawił, wszak co roku jest to nowy kawałek lądu (lodu), który wraz z ociepleniem znika.
5. Można przełamać wiele spośród wydumanych, niekorzystnych stereotypów na temat Rosjan. To są naprawdę ludzie tacy sami jak my, z tymi samymi radościami i problemami dnia codziennego. Zobaczyć, że nie ma problemów nie do rozwiązania, a Rosja jest naprawdę fajnym i urokliwym krajem.
6. Możecie cofnąć się w czasie – tak, Syberia, czy Obwód Kaliningradzki są rzeczywiście miejscami, które wyglądają jakby czas o nich zapomniał. Wiele z nich niemal identycznie wyglądało kilkadziesiąt lat temu. Ilość nieskomercjalizowanej przestrzeni jest imponująca.
7. Można podłapać rosyjski akcent – bardzo szybko złapiecie się na tym, że starając się „łapać” rosyjskie zwroty Wasze wypowiedzi stają się jakby bardziej przeciągłe ;)
8. Można napić się najczystszej wody na świecie i pooddychać prawdziwie syberyjskim powietrzem :)
9. Zobaczycie, że nie jest trudno opalić się w środku mroźnej zimy.
10.Nauczycie się żyć bez windy, zegarka i sprawnie działającego odpływu we wszelkich urządzeniach sanitarnych ;)
11. Można się bezkarnie wysikać na środku jeziora i nikt tego nie zobaczy J
12. Można spotkać polskich Sybiraków na mecie i zawrzeć wiele wspaniałych znajomości.
13.Można poczuć się niczym Wojciech Fortuna w swoim archaicznym trykocie z numerem startowym. Podobny dostaje każdy uczestnik.
14.Niestety, 3 kilometry przed metą zmarł młody, 35-letni Rosjanin z Moskwy. Wedle posiadanych przeze mnie informacji, przed zawodami dopadła go jakaś choroba, cierpiał na biegunkę i był odwodniony. Pobiegł na własną odpowiedzialność. Ambicję przypłacił życiem. Patrząc na tabelę wyników i napis DNF/RIP obok jego nazwiska, człowiek nabiera jeszcze większej pokory i respektu, szanując każdy ukończony w zdrowiu bieg.
Inne fakty i mity
1.Tak,
lód jest naprawdę tak gruby, że jeżdża po nim samochody. Odpowiednie służby
wytyczają nawet oficjalne drogi, którymi można bezpiecznie jeździć.
2.Tak,
pogoda jest bardzo zmienna, a na trasie temperatura i siła wiatru mogą się
zmieniać bardzo dynamicznie (jak w górach).
3.Tak,
przed startem można napić się mleka z wódką i odprawić rytuał dla duchów
jeziora.
4.Tak,
w Irkucku ośmioletnie dzieci jeżdżą na kucykach i można spotkać renifery.
5.Tak,
godzina startu pozostaje niewiadomą do samego startu ;), a sama trasa jest
wytyczana krótko przed zawodami przy użyciu specjalnego sprzętu satelitarnego
do pomiaru grubości i trwałości lodu.
6. Nie,
na punktach odżywczych nie ma wódki, nie ma też kiełbasy i chleba J
7. Nie,
na trasie nie widać niedźwiedzi (liczyłem, że będą jak na Spitsbergenie)
8.Tak,
lód jest niesłychanie twardy i na mecie może okazać się, że był to bardzo
niedobry wysiłek dla naszych stawów.
9.Tak,
Bajkał systematycznie się powiększa w wyniku ruchów tektonicznych. Przewiduje
się, że za „jakiś” czas stanie się kolejnym oceanem J
10.Tak,
w Bajkale żyje ponad 3500 żyjątek, z których 80% występuje tylko tam. Ponad 30
gatunków ryb można spotkać tylko w jego wodach. Najsłynniejszą rybą jest Omul.
To chyba tyle jeśli chodzi o ten
wyjątkowy bieg. Na pewno warto to przeżyć i zachować w pamięci. Przepiękne
widoki i prawdziwość tego miejsca na pewno zostaną w Was na długo. Klimat jest
nierzeczywisty, niemal bajkowy (bajkałowy). Według wielu, jeśli pogoda jest
niekorzystna, jest to jeden z kilku najtrudniejszych zimowych biegów na
świecie. Ci którzy biegli maraton na Antarktydzie, uważają często, ze to Bajkał
był trudniejszy. Mając w sobie odrobinę pokory i duszy odkrywcy, z pewnością
będziecie zachwyceni.
Mateusz Banaś
Mateusz Banaś
kontakt@travel2run.pl
Brawo i pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńGratuluję ukończenia. Też tam byłem miód i wino piłem, udało się ukończyć choć stawy jeszcze pamiętają ten "wyczyn". Do tej pory jeszcze wypoczywam, ale obiecuję sobie, że jeszcze tam wrócę bo miejsce i klimat biegu jest magiczny. Znalazłem jeszcze jeden podobny bieg - półmaraton we Władywostoku. Biegnie się po zamarzniętej zatoce na morzu Japońskim.
Pozdrawiam Z Płocka
Darek Jak...