piątek, 20 stycznia 2017



Blue Monday - czyli jak przetrwać listopad, grudzień, styczeń i luty


Zbliżający się koniec roku oznacza początek szarówki, chłodu i szybko zapadających ciemności. Do tego dochodzi najnowszy celebryta medialny - SMOG. Mimo oblodzonych chodników, wiejącego wiatru i ciągłego kataru, pracować i biegać trzeba. Dzień krótki, więc najczęściej wszytko to robimy w ciemnościach lub w najlepszym razie - smogowej szarzyźnie.

Co zatem zrobić, aby nie złapać "doła"? Co jeśli, samo bieganie nie wystarcza? Na rower za ślisko i za zimno, a na basen daleko?

Odwróć kalendarz!

Zastanawialiście się kiedyś nad fenomenem Australii, gdzie lato przypada w czasie naszej zimy?

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zrobić Australię w Polsce! Czy naprawdę na wakacje trzeba jeździć w sezonie letnim, pełnym zapchanych plaż, rozwrzeszczanej dzieciarni i wywindowanych cen? Wreszcie, czy udane wakacje koniecznie wymagają upalnej pogody, żeby się dobrze bawić?

Nie, jeśli lubisz biegać, jeździć na rowerze lub po prostu nie lubisz leżeć plackiem na plaży jako substytut wypoczynku!

Jest mnóstwo miejsc na świecie, gdzie okres październik-kwiecień jest czasem zmniejszonego napływu turystów, a ceny spadają często o 50% i więcej w stosunku do tak zwanego "high season".

Szczęśliwie dla biegających, w wielu z tych miejsc są mądrzy ludzie, którzy potrafią wypełnić czas nieco słabszej pogody i podreperować budżety lokalnej społeczności poprzez organizację różnego rodzaju eventów. Skupmy się na tym co podróżujący biegacze lubią najbardziej - maratony, ultramaratony, triathlony, półmaratony...  Wszak im mniej palącego słońca, tym bieganie przyjemniejsze! Dlaczego by nie połączyć przyjemnego urlopu z przyjemnym bieganiem?

Konkrety i zalety ;)

1. Wykorzystując urlop (standardowo na etacie 26 dni w roku + weekendy = 35 dni) tylko w przedziale październik-kwiecień, wydaje się, że mamy go więcej.

2. Jeśli sami sobie nie jesteśmy szefem, to z pewnością z takiego obrotu sprawy będzie zadowolony nasz kierownik, ponieważ prawdopodobnie mało będzie innych osób chcących brać 1,2,3 - tygodniowy urlop w tym czasie. Wasi koledzy z pracy z pewnością docenią to, że nie będą musieli z Wami ustalać czy mogą jechać na wakacje z dziećmi do Władysławowa w czerwcu, lipcu, czy sierpniu, ewentualnie w "majówkę"

3. Koszty, koszty, koszty. W omawianym okresie "low season" (sezon niski) można spokojnie zaoszczędzić połowę kwoty, którą wydalibyśmy jadąc w szczytowym nawale turystów. Oszczędzamy na wszystkim, począwszy od ceny biletu lotniczego, parkingów, obiadów restauracji, noclegów, czy atrakcji turystycznych, a skończywszy na wynajmie samochodu, czy kupnie pamiątek. Dzięki temu zamiast jechać na jedne wakacje, stać nas na dwa lub nawet trzy wyjazdy.

4. Wśród osób aktywnych tj. biegacze i ich rodzina, czy bliscy znajomi, bardzo łatwo jest zmotywować sporą grupę wyjazdową w krótkim czasie. Jest to o tyle łatwe, że wystarczy przedstawić wizję pięknej krainy, relatywnie ciepłej temperatury (w porównaniu ze styczniowym -12 w Polsce) i dorzucić do tego atrakcję w postaci interesującego maratonu. Gdy już "zaświecą im się oczy", następuje chwila refleksji i standardowe "Ile to kosztuje? Chyba mnie nie stać".
Szybka kalkulacja objawia tak spektakularną cenę, że głupotą byłoby się nie zdecydować w ciągu paru chwil :) Cena będzie tym atrakcyjniejsza im grupa urlopowiczów będzie większa, wszak łatwiej dzielić koszty na więcej osób.

5. Jak to się robi? Cały proces "organizowania" wakacji z reguły nie zajmuje więcej niż godzinę. Pierwszym, podstawowym warunkiem ułatwiającym wiele rzeczy jest posiadanie jakiejkolwiek karty kredytowej. Zazwyczaj zaczyna się od sprawdzenia cen lotów, jeśli ktoś zna odpowiednie techniki obniżania cen biletów lotniczych, to tym lepiej. Ale nawet laicy w tym temacie znajdą bardzo atrakcyjne ceny na wiele "ciepłych" destynacji. Oczywiscie loty powinny się wpasowywać w terminy interesujących nas maratonów (chyba, że stawiamy na samodzielne bieganie, jeżdżenie rowerem, trekking, wspinaczkę, nurkowanie itp.) Kolejnym punktem jest przeszukanie bazy noclegowej (jest wiele bardzo prostych w obsłudze serwisów rezerwujących i porównujących ceny). Następnie potrzebna jest podstawowa znajomość j. angielskiego lub pomoc kogoś kto go zna, aby zapisać się na interesujący nas bieg. Gdy mamy już te 3 problemy rozwikłane, zostaje nam ewentualny wynajem samochodu. Zapewne wielu z Was wynajem samochodu kojarzy się z czymś strasznie drogim. Otóż nie, jeśli robimy to w "low season" dzieląc koszty na 4 osoby. Wtedy bardzo często tydzień korzystania z takiego auta wynosi około 100-150zł na osobę. Co w porównaniu z ilością czasu i pieniędzy zmarnowanych na komunikację miejską, daje naprawdę atrakcyjny wynik. Rezerwację warto przeprowadzić samemu, ale poświecić jej trochę więcej czasu, gdyż często okazuje się, że pierwszych kilka sprawdzonych przez nas wypożyczalni oferuje znacznie wyższą cenę, niż np. dziesiąta sprawdzona z kolei, a mniej inwestująca w reklamę w internecie. To w zasadzie wszystko. Wymienić walutę i można jechać :)

Gdzie zatem jechać?

Ooo, wybór jest naprawdę przebogaty. Wystarczy chwila poszukiwań, np. na aims running calendar. by znaleźć inspirację. Sam mogę polecić następujące kierunki z którymi miałem/mam do czynienia:

(w nawiasach terminy maratonów)

Tanie (tygodniowy wypad ze wszystkimi możliwymi kosztami zamyka się poniżej 2 tysięcy złotych):

- Teneryfa (listopad) - 20 stopni ciepła
- Ateny (listopad) - 17-21 stopni
- Porto - 15-17 stopni
- Lanzarote (listopad/grudzien) - 23 stopnie
- Gran Canaria (styczeń) - 25 - 28 stopni
- Marrakesz (styczeń) - 18-23 stopnie
- Madera (styczeń) - 16-20 stopni
- Malta (luty) - 17 stopni
- San Valentino (Włochy) (luty) - 15-20 stopni
- Cypr (marzec)

Droższe (ale i tak czesto tansze niz w sezonie):

- Nowy Jork (listopad) - czasem nawet 20 stopni ciepła
- Kuba (listopad) - goorrrąco :)
- Jamajka (grudzień) - goorrrąco
- Japonia np. Kanazawa, Osaka, Tokio (listopad - luty) - 15 stopni

To tylko propozycje. Zachęcam do samodzielnych poszukiwań i odejścia od stereotypowego mitu spędzania urlopu na "nicnierobieniu". W końcu, nic tak nie kształci jak podróże ;)

Na zachętę, kilka fotek z ubiegłorocznego wypadu na Gran Canarię ;)

Byle do wiosny!

Mateusz Banaś













wtorek, 3 stycznia 2017


W myśl zasady, pisz tylko kiedy masz o czym. Czasem milczenie jest złotem...

Organizator - Człowiek Orkiestra

1 stycznia zorganizowałem swoje trzynaste zawody biegowe. XI Śląski Maraton Noworoczny "Cyborg" był najciekawszym wyzwaniem z jakim do tej pory miałem do czynienia. Nietypowa formuła, nieco utrudniona logistyka z uwagi na termin i pogodę. Nie mówiąc o konieczności poświęcenia własnego Sylwestra i Nowego Roku. W wielkim błędzie jest jednak ten, kto myśli, ze organizacja zawodów dla setek biegaczy to bułka z masłem. Niektórym wydaje się, ze to proste, łatwe i przyjemne, pół dnia roboty i gotowe. A jak jest naprawdę? Czy uczestnicy mają rzeczywiście prawo, by mieć roszczeniową postawę wobec organizatorów? Czy jest coś co wynagradza wysiłek organizatorów i wolontariuszy? Z pewnością nie są to pieniądze, choćby nie wiadomo jak duże.

Oto kilka przemyśleń które naszły mnie, gdy dwa dni po zawodach myliśmy z Eweliną podłogę w biurze zawodów. Praca organizatora to nie tylko wręczanie nagród na podium, uściski dłoni i przyjemne pogawędki w trakcie imprezy. Przyjrzyjmy się ile różnych funkcji musi połączyć ze sobą organizator prawie każdych zawodów.

1. Planista/analityk/logistyk - biegowi należy nadać kształt, wymyślić jego nazwę, termin, miejsce, oszacować potencjał, przygotować harmonogram działań, przemyśleć bazę zawodów, czy ich trasę, a także rozsądnie zaplanować wpisowe i to co klienci (uczestnicy) otrzymają w zamian.

2. Grafik/marketingowiec - imprezie należy nadać chwytliwą i atrakcyjną oprawę, począwszy od nazwy, przez formułę, skończywszy na projekcie nagród, plakatów, ulotek itp. itd.

3. Telemarketer/negocjator/dyplomata - organizacja zawodów to niezliczone dziesiątki telefonów i wizyt w różnego rodzaju miejscach w których trzeba załatwić wszystko co niezbędne, często mając za atut jedynie własną asertywność, odwagę i tak zwane "gadane". Bardzo często trzeba wiele rzeczy wynegocjować, czy wytargować, tak by finalne koszty nie przerosły zysków.

4.  Przedstawiciel handlowy/menedżer - o tak, praca u podstaw, to bardzo dużo jeżdżenia, dzwonienia, pisania w poszukiwaniu sojuszników, partnerów, sponsorów.

5. Prawnik - czasem liczba pism i formalności które trzeba spełnić jest naprawdę ogromna.

6. Kierowca/kurier/tragarz - żadne poważne zawody nie odbędą się bez setek, a czasem nawet tysięcy przejechanych kilometrów, często najróżniejszymi samochodami.  Oprócz jeżdzenia, organizatora czeka też cała masa dźwigania i przewożenia różnych rzeczy z punktu A do punktu B, a potem z powrotem do A. To również prawie gwarantowany ból pleców.

7. Księgowy - bez solidnej matematyki nie ma żadnego biegu. Samo odznaczanie wpłacających uczestników to już niezła gimnastyka. Każdy dzień od pomysłu do kilku dni po zawodach, to dzień z kartką w ręku.

8 .Sprzątaczka/śmieciarz - po każdym biegu jest całe mnóstwo sprzątania. Od "rozbierania" linii startu/mety, po czyszczenie muszli klozetowych, czy wpychanie śmieci do kontenerów.

9. Specjalista ds. zakupów hurtowych i hazardu - to nie jest "kaszka z mleczkiem" wymyślić ile potrzeba wody, czy bananów dla określonej liczby uczestników. Jak zrobić, aby nie było za mało, ale też żeby nie zostać z setką czekolad, bananów, czy papierów toaletowych?

10. Ochroniarz - organizatorzy czuwają nie tylko nad przebiegiem imprezy, ale też nad bezpieczeństwem uczestników i ich rzeczy w depozycie.

11. Mierniczy/tropiciel/graficiarz - przygotowanie trasy biegu, tak aby była bezpieczna i przejrzysta dla uczestników, a jednocześnie miała określony dystans, to czasem ogromna gimnastyka dla mózgu. Czasem można się również wykazać zdolnościami malarskimi i graficznymi.

12. Meteorolog - o tak, bez dobrego "nosa" do pogody nie jest łatwo w tej "branży". Organizatorzy muszą być gotowi "w blokach startowych" i mieć przygotowane warianty na różne warianty pogodowe.

13. Didżej/Wodzirej/Konferansjer - żaden organizator nie może być ponurym mrukiem, który nie umie powiedzieć kilku składnych zdań do mikrofonu. Czasem trzeba to połączyć z umiejętnościami didżejskimi czy dobrym poczuciem humoru, tak aby niejednokrotnie zmarznięci lub przemoczeni uczestnicy się nie nudzili i potrafili wytrzymać jakiś czas przed sceną.

14. Sędzia - każde zawody muszą mieć regulamin, który powinien mieć tak zwane "ręce i nogi". Wierzcie lub nie, ale uczestnicy potrafią się doczepić do wszystkiego czego nie ujmiecie w regulaminie. Oprócz tego, trzeba umieć ten regulamin egzekwować i sprawiedliwie stosować.

15. Detektyw - bywa i tak, że znajdzie się grupa (mniejsza lub większa) delikwentów, którzy będą chcieli okraść organizatora i uczciwych uczestników. Najczęściej kradzież ma formę wystartowania w zawodach bez opłacenia startowego (np. z fałszywym numerkiem startowym) i skorzystania ze wszystkich świadczeń np. medalu, posiłku, bufetów na trasie itp. Nie jest możliwe całkowite wyeliminowanie tego procederu, ale można go ograniczać dzięki czujności wolontariuszy i organizatorów.

16. Pan "lotto" - często jedną z ról organizatora jest przeprowadzanie konkursów z nagrodami w taki sposób by były sprawiedliwe, przejrzyste i emocjonujące.

17. Barman/bufetowy - przygotowanie bufetu na trasie to często nie lada wyzwanie. Czasem produkcja napojów i przekąsek trwa pełną parą przez kilka godzin.

18. Elektryk - bardzo często okazuje się, że w błyskawicznym czasie trzeba wymyślić które kable do czego pasują i jak coś ma zadziałać. Jeszcze częściej okazuje się, że coś nie działa jak powinno i trzeba wymyślić szybką alternatywę. Prąd to bardzo groźny sojusznik organizatora.

19. Pakowacz - jak myślicie, ile czasu sprawnej ekipie pakującej zajmuje zrobienie np. 500 reklamówek z np. 10 rzeczami w środku? W zależności od strategii odpowiedzi mogą być bardzo różne...Grunt, żeby dobrze się przy tym bawić.

20. Ratownik/kierowca karetki - czasem zdarzy się, że trzeba kogoś pilnie zwieźć z trasy i organizator musi liczyć się z koniecznością szybkiego przywiezienia uczestnika lub wysłania do niego ratownika.

21. Dziennikarz/Rzecznik prasowy - każde zawody to masa pisania, publikacji, tworzenia tekstów, czasem wywiadów radiowych i telewizyjnych. Dobrze jest mieć w miarę lekkie pióro i nie wstydzić się wypowiedzi.

22. Konsultant - ilu uczestników, tyle pytań i odpowiedzi. Od pierwszego dnia od pomysłu do kilku dni "po" trzeba czytać pytania biegaczy i na nie sprawnie odpowiadać, tak aby nikt nie czuł się pokrzywdzony lub niedoinformowany.

23. Generał ;) - ktoś w końcu musi ustalić strategię i pilnować jej realizacji.

Gdyby się lepiej zastanowić, to pewnie znalazłoby się jeszcze kilka funkcji, które bardzo często skupia na sobie jedna lub kilka osób organizujących zawody. Mając świadomość tego, jak ciężką jest praca Organizatora, wygląda na to, że nie ma czegoś takiego jak zbyt wysokie opłaty startowe, gdyż bardzo często tym ludziom po prostu należy się godziwa zapłata za nieustający wysiłek, zarówno fizyczny jak i psychiczny. Wierzcie lub nie, ale tydzień przed imprezą, to głównie nieprzespane noce i nerwy. Zastanawianie się nad tym o czym zapomnieliśmy lub co może się nie udać. Dzień zawodów to bardzo często dzień kiedy nie mamy czasu ani ochoty by coś zjeść, a pod wpływem adrenaliny zapominamy o wizytach w toalecie. To również około setki telefonów w ciągu jednego tylko dnia.

Nie przedłużając. Warto poświęcić chwilę na refleksję, nim skrytykujemy jakiś bieg lub zaczniemy narzekać na wysokość wpisowego. Regeneracja po zawodach praktycznie zawsze zajmuje mniej czasu uczestnikom niż organizatorom. Często mija kilka dni, nim Ci ludzie porządnie odeśpią pracę którą włożyli by zrobić coś dla nas wszystkich, uczestniczących w zawodach. Wierzcie lub nie, ale ich motywacją do robienia kolejnych zawodów nie są pieniądze, ale uśmiechnięte twarze i pozytywne pobiegowe komentarze. Satysfakcja z robienia czegoś wspaniałego dla innych. Pamiętajmy o tym.

Mateusz Banaś